Ostatnio na własnej skórze przekonałam się, że sto razy lepiej pamiętać wszystkie te głupie rzeczy, które się zrobiło, niż nie pamiętać nic. Sto razy lepiej obudzić się w czyimś łóżku wiedząc, jak się do niego trafiło, niż w swoim własnym, nie mając pojęcia, skąd się w nim wzięło. Sto razy lepiej jest znać jako-tako historię poprzedniego wieczoru, niż dowiadywać się jej z cudzych opowieści.
Dziesięć godzin wyciętych z życiorysu, jakby nigdy ich nie było. Nigdy więcej.
Skąd zdarte kolano? Skąd obtarty kciuk? Miałam tylko pójść z siostrą i jej koleżanką na piwo. Po tym wszystkim pewnie przynajmniej przestanie narzekać, że nigdzie nie chcę z nią wyjść.
I gdzieś tam w głowie pojawiła się pierwsza myśl: On nigdy nie pozwoliłby mi doprowadzić się do takiego stanu. Albo po prostu przy nim pilnowałabym się bardziej.
*
Wyszedł właśnie. Nie wierzy mi, w tak idiotycznej sprawie mi nie wierzy. Nie wiem, czy to kwestia Poradnika pozytywnego myślenia, ale mimo tego wszystkiego pojawiła się we mnie iskierka nadziei.
Nigdy nie zdarzył mi się urwany film... Aczkolwiek jestem pewna, że masz rację - lepiej wszystko pamiętać.
OdpowiedzUsuńMoże potrzebuje czasu?
Może potrzebuje czasu, może się zgrywa, a może po prostu bardziej wierzy swoim kumplom niż mnie.
UsuńBrak zaufania nie wróży zbyt dobrze...
UsuńDlatego mam nadzieję, że jednak chodzi o coś innego.
UsuńCiężko zrozumieć tok myślenia drugiego człowieka...
UsuńAle próbować warto, no i nie można skreślać na starcie.
UsuńNie można. Każdy zasługuje na swoją szansę.
UsuńChociaż czasami mam wrażenie, że jestem po prostu zwyczajnie naiwna dając niektórym szansę.
UsuńTo się chyba nazywa nadzieja...
UsuńJakkolwiek by tego nie nazwać, nic dobrego z tego dla mnie jeszcze nie wynikło.
UsuńA ja, mimo wszystko, mam chyba szczęście do ludzi. Choć potrafią być naprawdę denerwujący, to na dłuższą metę są warci uwagi, warci wszystkiego. Tak poważnie przejechałam się tylko raz... Ale tak, że już mi naprawdę wystarczy...
UsuńTo się nazywa taka młodzieńcza skleroza ;d
OdpowiedzUsuńDobre określenie. :)
UsuńBrzmi ładniej ;D
UsuńDzięki temu łatwiej jest zaakceptować taką sytuację. :P
UsuńTeż ;D
UsuńJakkolwiek by tego nie nazwać, nie należy to do przyjemności...
UsuńTja.
UsuńWidzę, że masz doświadczenie w tej kwestii. :D
UsuńNiewielkie ;P
UsuńAle zawsze jakieś. ;)
UsuńTakie tyci tyci ;D
UsuńTo ładnie musiałaś zaszaleć z tymi %
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie miałam tak, żeby mi się film urwał i mam nadzieję, że nigdy to się nie wydarzy
W sumie to chyba nie tyle wina ilości, co mieszania ze sobą różnych rodzajów trunków... Okropna sprawa.
UsuńTo lepiej nie mieszać, tylko pić jeden rodzaj :D
UsuńNawet nie pomyślałam o tym, że to może się tak skończyć...
UsuńBo wtedy nie ma czasu na myślenie :P
UsuńTeraz przynajmniej mam nauczkę :P
UsuńAle już więcej tak nie zrobisz, więc wnioski wyciągnięte jak należy ;)
UsuńMam nadzieję, ale znając mnie wszystko jest możliwe...
UsuńEj no nie ;p
UsuńZe mną już tak jest. :P
UsuńTo nie ciekawie :P
UsuńWiem o tym, ale cóż poradzić? :)
UsuńPowstrzymać się i pić jeden trunek :D
UsuńTak, to może być całkiem sensowne rozwiązanie. :)
UsuńZobaczysz jak w rzeczywistości będzie :D
UsuńPostaram się nie powtórzyć tego więcej. :)
UsuńCieszę się :)
UsuńTrzymaj kciuki. :)
UsuńBędę :D
UsuńA poza tym co tam u ciebie?
Niezbyt często zdarza mi się taki stan, ostatnio prawie w ogóle, ale zdarza mi się przeholować. I wtedy następnego dnia mówię "kochanie, przypomnij mi, że nienawidzę alkoholu"... -.-
OdpowiedzUsuńNa szczęście ja kaca jako takiego nie miewam, a udawać, że nie lubię alkoholu też nie zamierzam. Po prostu zamierzam nigdy nie powtórzyć tego stanu.
UsuńJa zazwyczaj nie piję. Okazjonalnie. Ale mam strasznie słabą tolerancję. Wystarczy mi naprawdę niewiele, aby załapać tego niefajnego "dyma".
UsuńNajważniejsze to znać umiar. Mi tego najwyraźniej zabrakło wtedy.
UsuńBo jak ma się zamroczony umysł, to i umiar jest taki... przygaszony i nieobecny :D
UsuńTym bardziej trzeba uważać. :)
UsuńProblem w tym, że nie bardzo da się nad tym zapanować. Tym bardziej, że nie ma jakiejś stałej, jakiegoś wzoru ani nawet jasno określonych możliwości. Jednego dnia śpisz po jednym piwie, innego wypijesz 7 i żyjesz.
UsuńJa nauczyłam się przede wszystkim tego, żeby nie mieszać różnych rodzajów alkoholu, wtedy jakoś przeżyję.
UsuńTa iskierka jest najważniejsza, pielęgnuj ją... niech się tli :*
OdpowiedzUsuńJasne. :)
UsuńMam tak samo, wiesz? :)
UsuńTo dobrze. Jakoś wszystko przetrwamy. ;)
UsuńMusimy!
UsuńNie mamy wyjścia.
UsuńAle to dobrze :)
UsuńTak myślisz? :)
UsuńTak, sto razy lepiej mieć taką świadomość, niż się poddać :)
UsuńNo tak, nie można się poddawać, bo to do niczego nie prowadzi. :)
UsuńDokładnie tak :)
UsuńŁatwiej powiedzieć niż zrobić.
UsuńBędziemy się motywować przecież :D
UsuńNie ma sprawy. :)
UsuńDzięki, służę tym samym :)
UsuńKażde wsparcie jest na wagę złota. :)
UsuńA nawet platyny ^^
UsuńKażdemu może się raz zdarzyć takie przeholowanie ;) Spokojnie, wszystko da się jakoś wyjaśnić...
OdpowiedzUsuńWyjaśnienia to jedno, a zaufanie to już inna sprawa.
Usuńnie znoszę tej niewiedzy, dlatego uważam,że spożywaniem alkoholu.
OdpowiedzUsuńJa zazwyczaj też staram się trzymać. Nie mam pojęcia, co mi odbiło tym razem.
Usuńczasami taki "reset" jest potrzebny :)
UsuńNo nie wiem, nie podobało mi się to. :P
Usuńwiem, na drugi dzień ma się mieszane uczucia,ból głowy aa i jeszcze kaca ;/
UsuńU mnie objawy fizyczne właściwie nie występują, za to kac moralny jak najbardziej. :(
Usuńto chociaż dobrze masz:) nie licząc kaca.
UsuńW tym akurat mi się poszczęściło. Na szczęście nigdy jeszcze nie zrobiłam nic aż tak głupiego, żeby się tym za długo zamęczać. :)
UsuńTo się chyba nazywa kac moralny, jak później jest nam wstyd, gdy słyszymy, co robiliśmy. Nigdy nie urwał mi się film i naprawdę rozumiem, że to nic przyjemnego.
OdpowiedzUsuńW takim razie częściej musisz z nim wychodzić na piwo :)
Kac moralny to niestety znane mi zjawisko, nie potrzeba do tego amnezji.
UsuńCiągle z nim wychodzę. ;)
Nie wiem jak to jest mieć urwany film, ale pewnie się przekonam, kiedyś. Jak każdy.
OdpowiedzUsuńNadzieja ważna sprawa, tak czy inaczej jest potrzebna.
Och tak, nic co ludzkie nie jest mi obce...
UsuńDokładnie tak!
UsuńPodobno wszystko trzeba w życiu przeżyć, bo po to ono jest. :)
UsuńI zawsze jest ten pierwszy raz :D
UsuńA czasem pierwszy jest ostatnim. :)
UsuńCzasami ;D
UsuńWiele rzeczy chciałoby się spróbować ;D
Póki co nigdy nie zdarzył mi się urwany film. Mam nadzieję, że się nie zdarzy, bo lubię kontrolować sytuację.
OdpowiedzUsuńPodobno wszystko trzeba w życiu przeżyć.
Usuńpodobno. ale nie chciałabym jednak przeżywać urwanego filmu. :D
Usuńbywało już ostro, ale zawsze jednak pamiętałam i chyba wolę pamiętać nawet to, za co czasem palę się ze wstydu w myślach jak sobie przypomnę :D
Ale przynajmniej nikt nie musi Ci opowiadać, co takiego robiłaś. A słysząc o tym od kogoś, wstyd jest podwójny i zawsze ktoś może dla żartu coś Ci wkręcić...
Usuńracja. Nigdy wtedy nie wiadomo, czy ktoś mówi serio, czy robi sobie jaja.
UsuńNiestety...
Usuńjak się rozwija sprawa?
Usuńurwany film - moje pierwsze skojarzenie to "Kac Vegas" :D
OdpowiedzUsuńNie oglądałam.
Usuńto obejrz w wolnej chwili! naprawdę polecam :D
UsuńMoże kiedyś. :)
UsuńJa raz miałam urwany film... I byłam przerażona jak myślałam, że urywki są moim snem... Dopiero zrobiłam wtopę jak rzekomo mój kolega zaczął te urywki opowiadać. Okazały się one urywkami z dnia poprzedniego xD
OdpowiedzUsuńAle, może on tak się tak o Ciebie martwi, że aż nie chce w to wierzyć? :)
No ja właśnie nie pamiętam nic od pierwszej do momentu, w którym obudziłam się w swoim łóżku... Masakra.
UsuńNo przyznaję... nie jest to fajne doświadczenie :D
UsuńTo chyba najgorsze, co mi się w życiu przytrafiło.
UsuńSpokojnie, życie jest długie jeszcze zdarzą się gorsze rzeczy :D Ale fakt, nie lubię przypominać sobie tego, że "nie pamiętam" :(
UsuńTo mnie pocieszyłaś. :D Wiem, że jeszcze będzie gorzej, ale przecież jak pisałam, jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie ;)
UsuńTaka rzeczywistość :D Tak, chcę w to też uwierzyć :P
UsuńPróbuj, mi się udało. ;)
UsuńNa razie oszczędzam sobie tego kaca.. :P
OdpowiedzUsuńJa nie miewam kaca. :P
Usuńno albo urwania filmu :P
Usuńjakoś sobie nie wyobrażam takiej sytuacji.
Też sobie nie wyobrażałam, po prostu przeżyłam...
UsuńTo będziesz miała nauczkę na przyszłość :P
UsuńZe mną często bywa tak, że nauczki niczego mnie nie uczą. :P
UsuńChyba że tak :D
UsuńKażda iskierka nadziei jest dobra.
OdpowiedzUsuńTak, można ją podsycić i uzyskać niezły płomień.
UsuńO kurcze, Emi, powiem Ci, że nigdy nie miałam urwanego filmu... i nie chcę! :P Podoba mi się zdanie: Sto razy lepiej obudzić się w czyimś łóżku wiedząc, jak się do niego trafiło, niż w swoim własnym, nie mając pojęcia, skąd się w nim wzięło. :) A poza tym, całkiem niedawno na jednej domówce mój kolega robił wszystkim drinki, a mi mówił, że mnie jeszcze nie zrobi, bo za szybko poprzedniego zrobiłam o.O I to facet! xD
OdpowiedzUsuńNie chciej, nie chciej! To był mój pierwszy raz i mam nadzieję ostatni.
UsuńDzięki.
Mi mówią co najwyżej: Pij, będziesz łatwiejsza. :P Chociaż jest na szczęście taki jeden, który mnie pilnuje.
Bywało, że wypiłam za dużo, ale nigdy nie miałam tak, że nie pamiętałam tego, co się działo. To musi być przerażające... :P
UsuńTak, jak się napiję, będę łatwiejsza. Dlatego też zdziwiło mnie jego zachowanie, chociaż to miło z jego strony:) Prędzej spodziewałabym się tego po moim chłopaku, a nie koledze :P
Tak, to jest przerażające. Jakby ktoś zabrał Ci kilka godzin życia, czarna dziura, pustka, dno...
UsuńNa szczęście bywają na tym świecie porządni faceci. :P
Kurcze, tak piszesz, jeszcze mnie tak przestraszysz, że abstynentką zostanę! xD
UsuńTak, jest nadzieja dla tego naszego świata, nie wszyscy są gburami :P
Och, nie! Przecież nie mówię, żeby nie pić wcale, tylko trochę uważać trzeba, ot co. ;)
UsuńDobrze o tym usłyszeć. :)
Spoko, żartowałam. Ciężko byłoby odmówić sobie raz na jakiś czas chociaż piwa. Jak wpiję jednego Redd'sa, to nawet nie poczuję (chyba, że wypiję w ciągu 3 minut całą butelkę do dna, wtedy może być różnie xD).
Usuńja miałam dwa razy film urwany;p i oby nigdy więcej... xd
OdpowiedzUsuńJakieś szczególne okazje? :D
Usuńno... trzy lata temu zrobiłam na wyjeździe pewnego rodzaju "scenkę rodzajową - kopulus" z byłym na oczach kilkunastu osób hahaha xd
UsuńBez komentarza. :D
Usuńa najlepsze jest to że nic z tego nie pamiętam do dziś xd :D
UsuńI pewnie już sobie nie przypomnisz... Może to i lepiej. :P
Usuńno ja to tylko znam z opowieści od znajomych co byli świadkami owej scenki xd i dobrze nie chce pamietac:D
UsuńTeż tak myślę. W ogóle zawsze lepiej jest pamiętać coś niż nic, cokolwiek. Oby tylko ta iskierka nadziei się rozwinęła, nie zniknęła.
OdpowiedzUsuńNiewiedza jest najgorsza.
UsuńBędę się o nią troszczyć. :)
Dokładnie tak. Powodzenia.
UsuńDzięki.
UsuńOsobna kwestia to jest to, czy budzisz się sama czy z kimś w tym łóżku. A jest szansa, aby uwierzył?
OdpowiedzUsuńI czy w ubraniu, czy bez.
UsuńMyślę, że tak.
I nagle każdy szczegół ma znaczenie.
UsuńOj tak, takie drobnostki są ważne.
UsuńDrobnostki składają się w jedną całość.
UsuńPoniósł Cię melanż? ;o
OdpowiedzUsuńNo jakoś musiałam to skończyć xD
Na szczęście nie zdarzyła mi się taka sytuacja, żebym nie pamiętała czegoś :P
OdpowiedzUsuńI niech tak już zostanie. ;)
UsuńNie jestem zwolennikiem picia alkoholu i zdarza mi się to bardzo rzadko, więc niestety ale tutaj nie wiem co mam i napisać :)
OdpowiedzUsuńNie szkodzi. :) Miło mi, że zajrzałaś.
UsuńNie ma nic gorszego. Pierwszy akapit rozumiem aż za dobrze.
OdpowiedzUsuńNie chcę tego nigdy więcej.
UsuńTo jest najkoszmarniejsze wspomnienie z mojego życia...
UsuńAż tak źle?
UsuńNawet nie chcę o tym myśleć. Może ja się za bardzo przejęłam.
UsuńCo było, to było. Żyć trzeba dalej, nie oglądać się za siebie.
UsuńDużo już czasu minęło?
Na tyle bym przestała się tym non stop zamartwiać :)
UsuńI dobrze. Czas to najlepsze lekarstwo na wiele spraw. :)
Usuńbanalne, ale prawdziwe, a jakże ;)
UsuńTak. Czasem najlepiej zostawić sprawy swojemu własnemu biegowi. :)
UsuńJest wiele ważniejszych spraw.
Usuńu mnie została zakopana -.- pod śniegiem...
OdpowiedzUsuńmi łopatę też zasypało...
OdpowiedzUsuńcuda się zdarzają?
OdpowiedzUsuńja też. więc bądźmy dobrej myśli C:
OdpowiedzUsuńnie wiem, ostatnio już nic nie wiem.
OdpowiedzUsuńmimo wszystko wierzę, że wiosna przyjdzie.
OdpowiedzUsuńprojekt polegający na robieniu zdjęcia każdego dnia danego miesiąca, potem w miarę możliwości wstawiasz na bloga, codziennie, co tydzień, jak się da. zdjęcia mogą być robione kalkulatorem, kaloryferem, telefonem, czym się chce. i co się chce można fotografować ;)
OdpowiedzUsuńbliżej połowy przyszłego tygodnia będzie post o tym, bo kilka osób wyraziło chęć, więc chyba zrobię. na starym blogu zrobiłam "listopad w obiektywie", wtedy ze mną wzięło udział 15 osób :)
OdpowiedzUsuńw niedzielę będę chciała o Lorein dodać, więc jeśli wyrobię wszystko, to w środę pojawi się projektowy ;)
OdpowiedzUsuńCzegoś takiego jeszcze nie doświadczyłam, bo przerywam, kiedy czuję, że już jest za bardzo. Dobrze, że kiedy to się stało, miałaś przy sobie siostrę i jej koleżankę. Oby ta iskierka nadziei nie zgasła.
OdpowiedzUsuńTeż tak robię... Niestety przyznam szczerze, że zupełnie nie pamiętam, dlaczego tym razem postąpiłam inaczej.
UsuńNa razie jeszcze się tli, zobaczymy, co dalej.
Głupio to zabrzmi, ale może potrzebowałaś czegoś takiego doświadczyć? Bo w sumie każde wydarzenie jakoś na nas wpływa więc z drugiej strony dobrze, że to stało się w takich, a innych okolicznościach.
UsuńA możesz zdradzić czego ta iskierka nadziei dotyczy? Bo nie wiem czy wiesz, ale ja za nią trzymam kciuki. :D
No tak, kto wie, co by było, gdybym czegoś takiego doświadczyła w innym towarzystwie. Aż strach pomyśleć... Teraz pewnie będę bardziej się pilnować.
UsuńWszystkiego: życia, przyszłości, miłości i związku. Dziękuję. :)
W końcu wszystko jest dla ludzi, ale trzeba znać umiar. :)
UsuńOjoj, z alkoholem lepiej nie przesadzac, zwłaszcza jesli ktos kto powinien Cie pilnowac też przesadza, albo wrecz nie ma takiej osoby...
OdpowiedzUsuńNajlepiej pilnować się samemu.
UsuńTak, funkcjionuje, po prostu go ukryłam, żeby nieproszeni goście nie znaleźli, jesli nie mialas zapisanego adresu to spokojnie mzoesz wejsc wwww.nankurunaisaa.blogspot.com :) Zapraszam serdecznie :) Blog istnieje i nadal go prowadze, tylko nei wyswietla sie na profilu googla ;)
UsuńTo dobrze, to dobrze. Dzięki bardzo. :)
Usuńna jego myśli jako tako wpływu nie masz, podobno
OdpowiedzUsuńMyślę, że jakiś tam drobny wpływ mam, ale pewnie nie taki, jakiego bym sobie życzyła.
UsuńO tak- zdecydowanie lepiej pamiętać !!
OdpowiedzUsuńNo właśnie. :)
UsuńLepiej pamiętać. Choć nie zawsze tak jest.
OdpowiedzUsuńJa unikam takich sytuacji. Po prostu wolę wiedzieć,co działo się poprzedniego wieczora :p
Ja też, niestety tym razem się nie udało...
UsuńA ja chciałabym kiedyś znaleźć się gdzieś i nie pamiętać jak tam trafiłam :p.
OdpowiedzUsuńszczerze powiem, że momentami aż sama sobie zazdroszczę, że mogę tak na luzie z nimi gadać i w ogóle :) no i true, jestem szczęściarą :)
OdpowiedzUsuń